Mroczny Wędrowiec
Mroczny Wędrowiec mijając światy,
podążał na skrzydłach orlich,
mgła i wiatrem skrzydlaty.
Zbierając dusze w goryczy kielich.
Odebrał barwę róży, co zwiędła,
pochwycił mocno w swe szpony
i nie pomogła żadna modła,
stopiona przez jego wzrok czerwony.
Zabierał wszystko, co tylko dotknęła,
dłoń jego chuda szponiasta.
Co wzrokiem tylko musnęła,
twarz brudna, szara, nieczysta.
Lecz oddechem jego nie pozwolę,
skalać i zabrać mi Twojej duszy.
Nawet, jeśli sam wpadnę w niedolę,
ten drań Ciebie nie ruszy.
Ochronię Cię swojego serca żarem,
paląc wszystko, co złe.
Bo Przyjaźń jest wielkim darem,
do końca dni swoich będę chronić Cię.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.