Mroźne jaskinie
Pośród kolczyków gwiazd samotnych na uszach
nocy,
W innym układzie słonecznym.
Przymierzasz wiosenne sukienki,
Kiedy ja wybieram się na polowanie.
Zostawiam Cię samą z oczami zmęczonymi od
marzeń,
Na planecie kwiatów i ciepła.
Ja natomiast wyruszam gonić mleczny ogon
swojej własnej drogi.
Uzbrojony w ekwipunek i mapę.
Uzbrojony w paszport Jezusa Chrystusa bez
którego nigdzie się nie ruszam.
Transporter przenosi mnie na mroźną
planetę,
Gdzie ciepłem swego serca będę topił
lody.
Myśląc o twoich sukienkach.
Myśląc o twoich zaklęciach.
Wczołgam się do jaskini szukając
zdobyczy.
Obejrzę się jeszcze za siebie by zobaczyć
jak to wszystko co było wygląda z
dystansu.
Rzucę okiem na skalistą planetę
myśliwych.
Pełną od szczęśliwie zagubionych
chłopców.
By potem przez wiele dni czołgać się w
ciemnościach ku życiodajnemu wnętrzu
ziemi.
Ku gorącemu jądru polarnego wyzwania,
Przy którym kryjówkę znalazły najbardziej
pożywne jaszczurki.
Tracące od czasu do czasu swe oparzone
ogonki.
Afrodyzjak dla starych małżeństw,
Którego nikt nie chce pić.
Bo po co? Wystarczą mroźne jaskinie by
sprawdzić swoją męskość.
Bo i tak moje uczucia względem Ciebie były
jak siedzenia w rakiecie osobowej –
mogłem na nich dolecieć tylko na tą
planetę.
Możliwe, że czeka mnie śmierć i nie zdołam
się wyczołgać z powrotem.
Ale w końcu ta jaskinia mieści się może na
ostatniej górze życia na którą się miałem
wdrapać.
Zostaną Ci wspomnienia o moim zimnym
szkielecie, a jaszczurki przyniesie Ci mój
przyjaciel,
Chowając ich ogonki tylko dla siebie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.