Muszla
woda przelewa się przez koralowe ściany
groty
muszla na wylot przeżarta przez blaski
otwarta zamknięta pełna
oko bez ciśnienia w swym wnętrzu
oko bez soczewki puste oko
woda labiryntami dąży poza siebie
muszla ją przyjmuje w sobie
to splot to węzeł kokarda myśli wodnych
zawirowanie w oceanie bez świadomości
penis wodny głaszcze jej powierzchnie
żyłki pęknięć i stulecia
małża rozgniła się w noc
został szkielet bez krzyku
Lecz ta muszla to zwycięstwo pełni
otwarcia
to dusza co kiedyś przepuści przez siebie
cały ocean..
i nic się nie stanie?
Pozwalam płynąć pieśni oceanu
muszelka gdy byłem dzieckiem była
czekoladką
dziwna narośl na ciele wszechświata
nie obierająca wokół żadnej drzazgi
Komentarze (2)
niewiem dlaczego ale wiem ze lubię czytac to co
piszesz:):)
niesamowicie Ci wychodzi połaczenie słów myśli i
obrazu...wyostrzenie zmysłów....oryginalna nie będę
wiersz znowu zrobił na mnie wrażenie...pozdrawiam