mydlana bańka
w mydlanej bańce Twojej twarzy samotne
odbicie
w szklance po kawie, łyżeczką wybijam Twego
serca bicie
Uśmiech kiedy prosisz, przepraszasz
dziękujesz
i drobne gesty, które mówią, że też to
czujesz
Wszystko to sprawiło,
że moje serduszko dla Ciebie zabiło
a jak ustanie, bo już bić przestanie,
będzie to znaczyć rozstanie
Chodź pokarzę Ci moje miejsce, gdzie milczy
wszystko..
Nie brak mi niczego kiedy jesteś blisko
Myślę, że jednak Cię strasznie
potrzebuje..
Coś się we mnie zmieniło, inaczej się
zachowuje
Mówią mi `to miłość, Ej Sylwia tak go
kochasz`
ja go kocham ? a weź mi to pokarz...
Udowodnij mi, że miałam prawo pokochać te
oczy..
Udowodnij mi, że dla mnie jest ten uśmiech
uroczy
Udowodnij mi tylko, że on czuje to
samo...
a będę się uśmiechać, codzien budząc się
rano..
Mydlana bańka, w której utknęłam-miłość
Tysiące uczuć, co nie okazały się chwilą
a bańka pęknie i będzie niebezpiecznie..
bo pokochałam oczy te, i ten w nich ciepły
żar
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.