Na bani
Idzie sobie starsza pani
ale już jest na bani.
Idzie swoimi drogami
i podtyka się nogami.
I tak zaszła na wyboje
pomyślała że to drogi moje.
Nim pomoc wezwała
to już noc nastała.
Dzień następny był trudny
nie miły i paskudny.
Potem nastąpiły przerwy
aby uspokoić nerwy.
autor Mirosław Jabłoński Zakopane.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.