Na betonie...
zakwitła miłość
Włożyła rurki, czerwone szpilki,
t-shirt,
rozczesała kręcone kasztanowe włosy,
modny sweterek przerzuciła przez ramię,
w razie, gdyby pogoda uległa zmianie.
Wyruszyła na krótki spacer po mieście,
ot tak, po prostu, chciała się przejść.
Nie uszła daleko, wszak po kilku
krokach,
między płytami chodnikowymi utknął
obcas.
Machając ręką, zaczęła tracić równowagę;
nagle, jak spod ziemi, wyrósł przed nią
przystojny brunet; zdążył wpół ją
chwycić.
W chwilę potem popijali kawę w kafejce.
...
Do dziś, zapatrzeni w siebie promienieją
ze szczęścia.
Komentarze (91)
Prawie jak w bajce o Kopciuszku :)
Miło było przeczytać.
Pozdrawiam serdecznie (:-)}