Na granicy pustki a nicosci
Inna a zarazem
tajemnicza w swym nalogu
szerokimi zrenicami
poszukuje ratunku
w nie istnieniu
zakrwawione skrzydla
polamane, czarne
upadly aniol
ona spadla jeszcze nizej
na granicy pustki a nicosci
autor

Winder

Dodano: 2008-02-19 20:22:54
Ten wiersz przeczytano 481 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
Mój zmarznięty świat....
Zmarznięte dłonie
z trudem uderzają w klawiaturę
tworząc zlepek magicznych symboli
przepojonych obecnością świadomości.
Zmarznięte powieki
przywierają do sklepienia nieba
niosąc ból przytomności.
Zmarznięte stopy
leżą już nieoprzytomnie
na podłodze świata.
Zmarznięte serce
pozbawione wiecznego ognia miłości
ciężko oddycha
wchodząc na szczyt kolejnego dnia.
Zmarznięty umysł
pozbawiony iskry czucia
trwa tak w zawieszeniu
między śmiercią a śmiercią
między życiem a życiem -
snem a snem.
Lód powoli obejmuje moją istotę -
wdziera się w świat każdego atomu
każdej struny rozbrzmiewającej
hymn życia.
Wieczna zmarzlina
z wolna otula mnie swoim
ciepłym objęciem.
Jej delikatny dotyk
muska moje czoło.
Pieści dłonie -
niosąc eteryczny wstrząs
otwierający rdzeń
kryształowej duszy.
Z miłością matki
otacza moją istotę
lodowym kokonem
i skrywa głęboko w ziemi
przed promieniami nadchodzących
zmian.
W jej łonie
uśpiony harmonią wody
trwać tak będe do końca tej ery...
Serdecznie pozdrawiam :)