Na grzyby
Nadciąga jesień. Na grzyby czas!
Grzyby za darmo nam daje las.
(Jeśli nie liczyć czasu na dojazd,
Kosztów paliwa, co wlewasz w pojazd
No i ryzyka pewnego, że
W koszu muchomor zaplącze się.)
Więc w środku nocy zrywasz się by
Nikt nie wyzbierał tych grzybów ci.
Prędko pakujesz w autko wałówkę.
(Wziąłbyś do tego jeszcze połówkę,
Ale ze smutkiem wyliczasz, że
Masz dziesięć punktów i nie stać cię.)
Nim słońce wstanie, ty jesteś już
Z koszem samotny wśród leśnych głusz.
Wśród drzew wysokich chodzisz ze śpiewem
I mech rozgarniasz pod każdym drzewem...
Mija godzina, a może dwie
I masz trzy grzybki na kosza dnie.
Robisz się głodny, robisz się zły.
Bez grzybów wracasz do autka, by
Przełknąć w pośpiechu jakieś
śniadanie...
Patrzysz: Przy szosie stoją dwie panie.
Kupujesz grzyby szczęśliwy, że
Nikt o twej klęsce nie dowie się.
Zanim odjedziesz, na chwilę stań,
Bo przy tej szosie jest więcej pań.
Koszy nie mają, więc myślisz: „Boże,
Co to biedactwo sprzedać mi może?”
Lecz mają towar – po stówek pięć,
A ty na towar ten czujesz chęć.
„Na to człek w pracy się męczy, by
Mógł czasem szaleć.” – Tak myślisz i
Przez pół godziny jeszcze szalejesz;
W końcu odjeżdżasz, lecz masz nadzieję,
Że się powtórzy przygoda twa.
Grzybowy sezon mamy. Niech trwa!
Komentarze (18)
U nas lasy sa tak ogromne, ze gdybys i chcial...
kobitki nie uwidzisz. :)))
Jasrzu! fudujesz nam jazdę jak nikt!
mój głos i szacun jest twój
Początek przypomniał mi "Starszych panów", ale
końcówka już mniej...
Nie wiedziałam, że takie
"atrakcje" mogą przy drodze spotykać panów, chętnych
do ich skorzystania...
Dobranoc.