Na kacu
Na kacu
deszcz, świt budzi mnie kapaniem
lekko puka o parapet ,wstań
po co, tu mi wygodnie
powieki opadły na oczy, śnię
zapach wilgoci w powietrzu, ciężki
nie daje wstać powód błahy
zbyt ciężka głowa i deszcz
w głowie huczy ,wrze
to wczorajszy dzień
skutki jak zawsze
przytępiony umysł, głowy rwanie
usta zamarły ze wstydu
dokąd zmierzam
zagubiłem się w labiryncie
straciłem panowanie ,rozsądek
jak z tego wyjść?
Komentarze (3)
Zapewne kac nie służy tworzeniu poezji, proszę
spróbować po wyleczeniu się...
A póki co - podpisuję się pod słowami janiasa.
Słowa kojarzące się z poezją; to niekoniecznie poezja.
nie czuję w tym tekście wiersza, trochę
pamiętnikarskiej samokrytyki i wszystko. oczywiście to
moje zdanie, nie musisz sobie go brać do serca.
ciekawe przemyslenia, pozdrawiam.