Na kartce ubrudzonej krwią…
Choć bym chciał pomóc...
Kochana mamusiu…
Piszę do Ciebie, gdyż żyć już nie mogę,
Choć już jestem prawie u celu,
To ktoś znów podstawia mi nogę…
Mam wiele problemów,
Nie potrafię sobie z nimi poradzić,
I gdy ostatnim razem pisałem Tobie,
Jak Maciek strasznie beczał…
Już nie mogę wybaczyć sobie…
Że nie potrafiłem mu pomóc,
I że teraz on nieżywy, leży w
grobie…
Choć pamiętam jak go katowali,
Starsi z naszej grupy chłopcy,
Aż do śmierci powoli go
doprowadzali…
Już nie mogę tak dalej żyć…
By słuchać obelg na mój temat
fałszywych,
Kto pomoże mi znów sobą być…
To nie prawda, że jestem brzydki,
Ale powoli zaczynam w to wierzyć…
A ran na mym ciele nie zliczyłem,
Blizna na plecach po związaniu
Drutem kolczastym, tak dla zabawy…
Dzieci zranionych też nie liczyłem,
Których ciągła udręka,
Jest większa nie biorąc ich sprawy,
Gdy nie dostają obiadu na stołówce,
Mamusiu boli mnie już ręka,
Wczoraj poddany byłem głodówce
I dzisiaj mam pusty brzuszek,
Ale nie martw się mamusiu…
Dziś zejdę na stołówkę, może znajdę
okruszek,
Może zaspokoję swoją ciągłą mękę,
I nie będę już musiał pisać z bidula,
Może znajdę w kuchni żyletkę,
I będzie dobrze, Bozia mnie utula…
...Nie zawsze mogę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.