Na koniec
Na samotnej skale
Tam, gdzie kończy się świat
Istnieję...
Tam, gdzie miał być kres,
Gdzie wyczerpały się siły
Gdzie nie pozostało już nic,
Wyschły moje oczy,
Zgięły się plecy
Zdarły się buty.
Karabin został po drodze,
Bo zabrakło amunicji
Towarzysze stoją obok mnie
Przywiązani do drewnianych krzyży
I tu, gdzie nastać miał spokój
Nie ma już prawie nic
Tylko łzy, i na koniec
Trochę gorzkiego śmiechu
Przeszłam setki dróg
Oglądałam cały świat, lecz
Na koniec, kiedy mieliśmy się spotkać
I kiedy wszystko miało być proste
Na koniec zostało tylko
tyle siły, aby się śmiać
Choć tutaj miała nastąpić
Nieodwołalna i pewna nicość
Droga jest coraz bardziej stroma
Pną się do góry
Krzewy róż o białych kwiatach
I kiedy przyszło nam pojąć
Nieznane słowa
My już ich nie znaliśmy
Na koniec
Stojąc na kruszącej się skale
Klifu Końca Świata
Więc dokąd mieliśmy pójść?
Tu, gdzie miało być tyle dróg
Wszystko zarosły krzewy
I tylko gorzki śmiech
brzmi na koniec, który się nie pojawia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.