Na krok...
Teraz śmieje się,
Zapach mgły wciąż czuję,
Liścia jesienną melodię znam.
Teraz śmieję się,
Nad tobą, nad sobą, nad nami.
Nad naszymi nocnymi rozmowami.
Teraz śmieję się,
Lecz nie do śmiechu mi!
Jak mogę się śmiać, gdy z oczu znikasz mi
ty?
Miałem przyjaciela, odszedł.
Zawsze przy mnie, zniknął na chwilę.
Odszedł na krok, na metr, na milę.
Miałem przyjaciela…znałem jego twarz
u imię.
Teraz obraz twarzy swą ostrość traci.
A imię? Imię? Czy ono coś jeszcze
znaczy?
Myślałem, że mam przyjaciela…
Myślałem, że się znamy…
Myślałem, że zapamiętamy…
Komentarze (5)
Skoro odszedł w niewyjaśnionych okolicznościach, to
zawsze jest nadzieja na powrót.. "Nikt nie zasługuje
na twoje łzy, a ten kto na nie zasługuje na pewno nie
doprowadzi cię do płaczu." Pozdr cieplutko, +
Podoba mi się ten wiersz. (+)
Rezu - o, Jezu!Żałuj przyjaciela - lecz Częstochowy
nie powielaj!
Gdy bliskość jest i zaufanie przyjaźń zawsze będzie
Prawdziwi przyjaciele nie odchodzą nigdy,nawet gdy nie
ma ich obok fizycznie.