Na misia...
Chciałbym wam oznajmić zwyczajnie od
dzisiaj,
Że mój styl kochania – to jest styl
„na misia”.
Zanim swej fantazji tutaj wodze puszczę,
Pozwólcie kochani, że ten styl
wyłuszczę.
Otóż drodzy moi – Jestem
romantykiem
I nic wam do tego, że też starym
prykiem!
Świat idzie do przodu, a ja się nie
zmieniam
Bo cenię u siebie organ powonienia.
Zważcie mili moi, ile przyjemności
Ten mój styl „na misia” daje mi
radości.
Walory zapachu, czucia, inhalacji
Przebijają wszystko! Czyżbym nie miał
racji?
Proszę mi pokazać miłość
bezpieczniejszą,
Patrząc na rozwiązłość zwłaszcza tą
dzisiejszą.
Gdzie niejedna panna z dzieckiem w kącie
szlocha,
Bo się jej zachciało tradycyjnie kochać!
To nie sztuka dziewczę nóżki swe
rozłożyć,
Słyszeć słowo: „kocham”
i… dać sobie włożyć!
Potem być rzuconą jak ścierka, jak
szmata
I mieć zmarnowane najpiękniejsze lata.
Lecz się sztuka kochać i doznawać chuci
I nie mieć dzieciaka, jeśli Cię porzuci!
Widzę, że ocipkę tu się rozgadałem,
Ale ja nie o tym, lecz o
„misiu” chciałem,
Więc na zakończenie dla młodych,
zielonych
Krótko styl opiszę przeze mnie
chwalony.
Wiem, że wszystkich zalet tutaj nie
wyliczę,
Choć ma styl „na misia”
działanie lecznicze.
Jeśli masz katarek lub nos Ci zatyka
Biegnij do swej lubej i nos w
„małą” wtykaj!
Pomrucz tak rozkosznie, jak to robi
misio,
Będziesz miał radosne, uśmiechnięte
pysio!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.