Na progu
Już jarzębiny strojne w korale
i kasztan stary pozwijał liście,
znad łąki dzień leniwie wstaje
w obejściu cisza. Bardziej mgliście.
Smętek zagląda na dróg rozstaje,
skomle pod polnej róży krzakiem,
nad niemym stawem ucho od klucza
łabędzi wisi. Odleci ptakiem.
Zahaczy krzykiem o drzew opuszki,
pióra rozpisze po niebie całym...
Widziałam wiatr tuż przed wieczorem,
gdy chmury pieścił. Aż zapłakały.
Jesień walizki pod progiem stawia,
świerszcz w szafie upchnął pudło od
skrzypiec.
Spójrz, łzy zbierając jak pierwsze
wrzosy
w powidłach się zaplątał... lipiec.
Jeszcze jeżyny dniem ociężałe,
rozstania cierpkość niosą w pokorze;
lato się wymknie dziurką od klucza.
W twoich ramionach ciepłe zamorze.
Komentarze (16)
Piękna melancholia...czekałem na Twój wiersz i mogę
szczęśliwy iść spać+:) pozdrawiam Ewa