Na rozstaju
Jeden z niewielu moich optymistycznych wierszy, ale ciesze się, że go napisałam, bo nie chcę uchodzić za smutasa...:)
Zanucę niezaśpiewaną piosenkę
Uśmiechem zmyję ból z twojej twarzy
Z miłością w oczach chwycę Cię za rękę
Byś nie bał się życia, nie bał się
marzyć
I razem z Tobą popatrzę w niebo
Gdzie dawno temu serce zawierzyłam
I nigdy więcej nie powiem dlaczego
Gwiazdę zerwałam, kłosy wzburzyłam
A potem pójdziemy za zielenią drzewa
Znikniemy pod powierzchnią turkusowego
świata
Będziemy leżeć wtedy pod jasnym granatem
nieba
Do końca swego życia, do końca tego lata
I choć lato odejdzie a z tym jesień
nastanie
Spowije świat mgłą szarą
Nie będzie już tak miło
Ja wiem, że nic nie przeminie
Wręcz lepiej jeszcze się stanie
Znów pod jesiennym księżycem
Bo to jest właśnie miłość...
Dedykuję go wszystkim zakochanym...:)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.