Na szarość
palący ogień mówiących w ciszy źrenic
nieznanych –
znanych szarością jak odległe deszcze z
pochmurnego nieba
w tej szarości bledną barwy podwójnych
ramion tęczy
tęczy wiosennych ramion leśnych
i srebrną mgłą zamienia w nie wymowność
runo leśne
a deszcz, deszcz szarym zapachem zacina
w zielone gałęzie posrebrzył, pomoczył
wiec cały las błyszczy brokatem
choć gaśnie suchy przy szarym otoku twych
źrenic
i kontem oka widzę jedną czarną okrągłą
planetę
a wokół niej srebrne księżyce
wieczny sen, czarownych zaklęć moc
w całej ich szarej galaktyce
wieczny spokój
nie byt mistycznych czarnych słońcach
jasnych księżyców
for RAVEN............
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.