Na szarość dni skazany...
Świat prosty zdał się być...
Jak pień strzelistej topoli...
Ktoś jego drogą kazał iść...
Nie pytając o to czy boli...
Niosąc bagaż na grzbiecie...
Przez śnieg,słońce i deszcz...
Skulony pod jego ciężarem...
Nieświadomy do pierwszych łez...
Na szarość dni skazany...
Wpuszczony w wir zdarzeń...
W obraz jego wstawiony..
Wyzuty z złudzeń i marzeń..
Szukając sensu trwania...
W bezdrożach codzienności...
Wciąz gnębiące pytania...
Jak długo w tej szarości..
Jak zmienić drogowskazy..
Przetartych scieżek dnia..
Wrócić do swoich marzeń..
Zobaczyć cudowny świat..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.