Na torach
nie patrzę w oczy bo lękam się iskier
dotykiem dłoni wyczuwając drżenie
czy na tych torach bańka się rozpryśnie
z zapachem róży idąc między cienie
rozmowy szeptem zawirują w echu
zarysy piersi staną się realne
może zatonę gdzieś w jeziorach grzechu
i ognie źrenic staną się bezbarwne
dlaczego jesteś kwaśno-słodka trochę
uśmiechem trzpiotki pobudzając zmysły
mijane stacje nie stają się prochem
wraca doznanie razem z czasem przyszłym
pewnie nie chciałaś w ten sen się
zapadać
pod powiekami ukrywając postać
droczysz się z deszczem co za oknem gada
nie wiesz czy uciec czy być może zostać
Komentarze (18)
Pieknie, subtelnie, czytam z najwieksza przyjemnoscia
:)
Ładnie
Pozdrawiam
Dobrze napisany wiersz, rytmiczny. Działa na
wyobraźnię.
W przedostatnim wersie zaplątały się niepotrzebne
słowa.