Na wszelki wypadek.
Takie coś całkiem innego:)))
I znowu jesień, zimno, ponuro.
Liście się sypią z drzewa szufladek.
Może byś mnie pod dach przygarnęła
i wzięła tak na wszelki wypadek.
Jestem cichy i nie kłopotliwy.
Chrapię tylko gdy zasnę na plecach.
Jem nie za dużo, czasem zatańczę
i przytulam się z wdziękiem przy
świecach.
Proszę zabierz mnie mogę się przydać,
jak parasol w słoneczny poranek.
Potrafię kwiaty kupić gdy pada,
oraz spełnić najgłupszą z zachcianek.
Weź mnie tak jak darmową polisę.
Gwarantuję że przydać się mogę.
Jeśli zgubisz klucz do swego serca,
znajdę choćbym miał zerwać podłogę.
Będę jak spadochron w samolocie,
albo kapok na wielkim okręcie.
Dobrze przecież mieć kogoś takiego,
kto się przyda w krytycznym momencie
Miło Was było gościć:)))
Komentarze (19)
Ty jesteś lekiem na całe zło.
Może i dobrze byłoby,
ale co na to Żona, tu nie śmiem zapytać.
Czy wałkiem zdzieli, a może ścierką?
A wiersz fajny
Na wszelki wypadek zaklepuję drugie miejsce :))
:))))
jestem pierwsza:)
biorę Cię z prawdziwą przyjemnością:)
i oczywiście pozdrawiam z uśmiechem