Na wyciągnięcie ręki
Przede mną mostów jeszcze tak wiele
a ja się rozpływam leniwą rzeką
wszystko mam prawie na wyciągnięcie ręki
a jednak cięgle jest to dla mnie za
daleko
moje życie pełne zasadzek
czy bezpieczna jestem we własnym domu
cienie na ścianach coś do mnie krzyczą
chłodna od lęku nie otworzę chyba nikomu
oplatam strachem swoje ciało zwinna jak
bluszcz
nie czuje jego miękkości ale korę
chropawą
o sęki samotności kaleczę sobie usta
drzwi do parku zamknięte nieśmiałości
sztabą
kiedy ktoś przyjdzie by przejrzeć się we
mnie
strącić z moich powiek czas nie miły
i powie pójdź ze mną w głęboki las
gdzie nasze ścieżki będą się wspólnie
wiły.
Komentarze (8)
Widocznie to nie jest jeszcze ta chwila. Cierpliwość
zostanie wynagrodzona. ciągle* niemiły* Pozdrawiam:)
bardzo ładny ma coś z mnie oprócz"drzwi do parku
zamknięte nieśmiałości sztabą"a mieszkam koło lasu
Smutne.Pozdrawiam i dziękuję za wizytę.
smutna melancholia
Pozdrawiam serdecznie TES podpiszę się pod komentarzem
Grażynki, uważam tak jak ona:-)
Oryginalny niecodzienny wiersz pozdrawiam
Ciekawy,nie banalny wiersz.
Warto czekać na taką osobę,z którą nasze ścieżki się
skrzyżują:)
Pozdrawiam serdecznie
Napisałaś piękny wiersz z metaforami.
Lubię takie. Ad. samotności, dobrze mieć prawdziwego
przyjaciela, lecz ciężko o takiego. Często lepsza jest
samotność od pseudo- przyjaźni.
Pozdrawiam serdecznie TES.