nad strumieniem
dziką różą pachną marzenia letnie
szelestem słów spod igieł sosny płyną
niejeden wicher potargał je szpetnie
ich zapach mimo lat wielu nie zaginął
uśmiech zawitał na chwilę wspomnienia
tuląc aksamit tak miły w dotyku
chłód omszałego płaskiego kamienia
gdy pilnie szukałeś muszelek w strumyku
żarem rozgrzaliśmy myśli nieprzytomne
spojrzenia lekkie uniesione z wdziękiem
spragnione miłości wypatrują skromnie
dwa serce złączone w jedno serce wielkie
na zawsze połączone ciepłem wspólnych
dni
ugaszą wspomnienia zostawmy je w cieniu
aromat dzikiej róży przypomniał dziś mi
życie rozpoczęte przy bystrym strumieniu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.