nad strumykiem
idą dzieci idą
w rękach siatki z pończochy
słoik przepuszcza słońce
z nutą korniszona
na trzcinie trwa pająk
i wiąże w supełki
spłoszony z poręczy mostka
szczebiot i okrzyki
pokrzywa
wchłania tajemnice chłopców
piskiem strachliwych dziewczynek
bieli się jasnota
można im ufać
przynajmniej końca baśni
zatają tę garść drobnych ryb
co milczą zamiast spełniać życzenia
Komentarze (2)
dzieci i ryby głosy nie mają...ponoć.:-) fajny,
najbardziej podoba się druga...pozdrawiam
refleksyjny wiersz Pięknie napisany sens wartościowy