Nadejdzie świt
Nim smaku nabrała ktoś zabił tę miłość,
w skamieniałe strzępy zamienił uczucia
i w zdziwionym tryumfie nie mówi : Dość.
- Już nie umie zawrócić z drogi
zepsucia...
Gdzie się podziały te radosne poranki,
czy złudą było porozumienie dwojga dusz?
Ktoś przelał miłość do pustej szklanki
i utopił ją w trunku - tak poprostu.
Już...
Noce bezpieczne w trwogę się zamieniły,
krzyk, wściekłe oczy i ręce, które
kochały...
Czy to ty ? Gdzie jesteś ty ? Ognie się
wypaliły
i szansę na wspólne jutro pogrzebały.
Usiadła kobieta na skraju krzesła i
zapłakała.
Los w twarz jej zajrzał i otarł cichą złość
:
Nadejdzie świt, podnieś wzrok i bądź
wytrwała
- nie ja, to ludzie tworzą rzeczywistość.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.