Nadzieja na Lepsze Życie
W podziękowaniu za przywrócenie nadziei, radości I wymazania obojętności...
Siedziałem sam... w ciemnym parku na
ławce,
Kiedy zdołowany bujałem sie na huśtawce,
Myślałem o dziwnej i trudnej
przeszłości.
Widziałem jedynie w czarnej przyszłości,
Głęboką przepaść, do której zaraz mogłem
wskoczyć...
Ale życie mogło się teraz inaczej
potoczyć,
Bo zobaczyłem Ją, dostrzegła mnie w szarej
mgle,
Spojrzała na mnie i zabiła wspomnienia
mdłe,
Wpatrzyłem się głęboko w jej cudne, zielone
oczy
I wiedziałem, że ta ścieżka już nigdy nie
zboczy...
Wtedy słońce zza deszczowych chmur
wyjrzało,
Drzewa odżyły... zieloną nadzieją
zapachniało,
Uradowany rozbłyskającą jasnością i
dostojnym śpiewem ptaków,
Rozmarzony biegłem ku Niej, przez ogród
pachnących kwiatów...
Stanąłem przed Nią, oczrowany jej pięknym
wizerunkiem,
Ale... nieoczekiwanie zaprowadziła mnie
innym kierunkiem...
Przez najwyższe góry, lodem zewsząd
skute...
Nie narzekam - marzenia jeszcze chyba nie
popsute...
Lecz dookoła nadal biały śnieg i mróz,
Więc może to zimny koniec już...?
Z podniesioną głową stąpam po ziemi
wytrwale,
Starając się nie patrzeć do tyłu już
wcale.
Staram się jakoś zmienić,
Po to, by móc uwierzyć,
Nie opuszcza mnie nadzieja,
Choć czasem mam myśli zapomnienia...
Dla Niej mógłbym zrobić na prawdę
wszystko...
Nawet rozpalić małą iskierką wielkie
ognisko...
Zużyłem wszystkie me siły, już prawie jest
po mnie,
Lecz czy ona w ogóle czuje coś do mnie...?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.