W najmniej odpowiednich momentach
Odchodzimy,
w najmniej spodziewanych i zawsze
nieodpowiednich momentach. Odchodzimy, za
pięć
dwunasta lub tuż po śniadaniu albo pomiędzy
dzień dobry a zapięciem płaszcza.
Kapcie, porzucona bluzka, ostatnie
notatki - kupić chleb, zadzwonić do Marii,
fryzjer.
I tylko... zapamiętane
ostatnie spojrzenie,
gdy oglądamy się w drzwiach
za siebie.
Komentarze (16)
Nie znamy dnia i godziny, ale jedno jest pewne, że
każdy z nas prędzej czy później musi
odejść...pozdrawiam serdecznie ciiszo :)
Dziekuję bardzo:)
Tyle po nas zostaje,taka prawda.Pozdrawiam.
Przekonywujące:)
Dawniej ludzie chyba częściej umierali w łożkach,
pogodzeni ze śmiercią, pożegnawszy się z bliskimi.
Jednak dla bliskich to było zawsze za wczesne
odejście. Może, umrzeć w trakcie codziennych zajęc, to
nie jest najgorszy rodzaj śmierci. Wiele osób wolałoby
tak odejść.
Pozdrawiam serdecznie:)
Czytelny przekaz o ostatecznych odejściach. Co do
słowa "zawsze" zgadzam się z przedmówczynią.
Pozdrawiam autorkę:)
dla tych którzy kochają nigdy nie będzie odpowiedniego
momentu (chyba, że przynosi ulgę w cierpirniu
odchodzącego)
Dobry wiersz, co najśmieszniejsze
myślałam o dokładnie tej samej frazie użytej przez
Ciebie Halinko, aby też któregoś dnia o tym napisać,
pod tzw. wpływem odejścia kogoś, kto był mężem pewnej
osoby, z którą się związałam emocjonalnie i której mi
bardzo żal, ta biedna kobieta nie dość, że straciła
męża, to ma zaniki pamięci, a poza tym za moment może
trafić do DPS u a tego bardzo nie chce, a dzieci
przeciwnie...
To jest koszmarny dramat i to niejednowymiarowy...
Ona nie może się otrząsnąć ze stratą,/z mężem była
związana ponad 40 lat/a teraz jeszcze trzeba będzie
być w obcym środowisku, tam gdzie niedawno zakończył
życie jej znajomy, raptem po miesiącu pobytu, ale może
udać się przekonać do opcji całodobowej opieki w jej
domu, nie obcym, ale szanse są marne...
Właśnie pod wpływem jej sytuacji też myślałam czy nie
napisać tego wiersza, ale póki co nieprędko to
nastąpi, z pewnych względów, nie tylko z powodu tego,
że on musi dojrzeć w mojej głowie, może kiedyś coś się
wykluje, nie wiem.
Wybacz mój osobisty wywód, ale tak jest, że dokładnie
myślałam o tym, o czym Ty piszesz Halinko, nawet o
tym, że zawsze jest nieodpowiednia pora, by odjeść.
Dobranoc, nie wiem jak ja dzisiaj wstanę?
Ech, czeka mnie ciężki dzień...
lubię twoją ,,filozofię życia,, Halinko
Każdy z nas chce coś po sobie zostawic. ale zdarza sie
i odwrotnie. Serdecznie pozdrawiam.
Krzysiu:) z powodu tego kota, to ja od poludnia się
smieję, jak sobie wyobrażę całą tę sytuację.
Oczywiscie to kawał, ale tak to opowiadała
przekonująco, że kilka osób uwierzyło:))))
Jastrzu, masz rację, to dla tych co pozostają jeszcze
są nieodpowiednie momenty.
drogi Stasieńku, dziekuję Ci za dobre słowo. Jestem
spokojna. Ten wiersz powstał gdy przeczytałam smutną
wiadomośc kolezanki o odejsciu jej przyjaciółki. Jutro
bedzie cudny dzien, zrobię po pracy pierogi z kapustą
i grzybami suszonymi:) Jutro bedzie cudny dzień,
jeszcze nie było takiego:) bo kazdy jest inny.
Witaj Halinko:)
Myślę,że masz dużo racji niemniej jednak na szczęście
nie każdy jest taki.Mimo wszystko jednak uśmiechnąłem
się dziś dzięki Tobie i przeczytałem Twój komentarz u
Grażynki o księdzu i kocie:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Dla tych, którzy pozostają i tęsknią każdy moment jest
nieodpowiedni.