Narodziny Wenus
Słońce powoli wschodziło,
A wiatr o świcie już konał,
By morze spokojne było,
Gdy z piany narodzi się Ona.
Stanęła naga na plaży,
Jej stopy lizały fale...
By świat harmonią obdarzyć,
By piękno mogło trwać dalej.
Podobno pogańską boginię
Ktoś pragnął egzorcyzmować.
Powiedział coś po łacinie
I zrezygnował.
I stała na brzegu kwitnąca,
Gdy ksiądz modlitwę swą kończył:
„To byłbym jak miedź brzęcząca,
Jak cymbał brzmiący.”
Komentarze (24)
Świetny wiersz
Pozdrawiam :)
Jak zwykle u Ciebie Michale, świetny, niebanalny
wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
Jednym słowem miłość i serce są najważniejsze...
Bardzo ciekawie przedstawiony temat,
pozdrawiam wieczornie, jastrzu/Michale
Podoba się wiersz i przekaz.
Pozdrawiam Michale.
Świetny pomysł! Skąd u Mistrza Jastrza tyle fantazji?
Cudny obraz narodzin Wenus i zapatrzonego w nią
księdza :)
Pozdrawiam :)
Bogini miłości zauroczyła nawet księdza... w końcu to
też facet :)
Z podobaniem, pozdrawiam, Michale :) B.G.
Dziękujemy za życzenia Michale ...
bardzo fajnie piszesz ...gdy tylko brzęczy... to
człowiek z braku miłość tylko się na świecie męczy ...
Podoba się.
Wszystko bez miłości jest niczym:))))
Dobry dzień, Panie Jastrzębiu :-) :-)
Powiem krótko: bardzo mi się podoba! :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Ciekawy zamysł.
Michale, zauroczyłeś mnie i moje serce. Miłego dnia :)
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym
nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał
brzmiący."
pozdrawiam Mistrzu-Jastrzu z ukłonem dla wiersza:)
No i miłe dzień dobry:). Pozdrawiam