Następna szansa
Cholera! Najgorzej to się do umierania przyzwyczaić...
Co to tak jakoś jaśniej na sali?
A tlen weselej w butli bulgocze.
Kable mi nawet poodpinali -
może nie darmo swą walkę toczę???
Ruda w mych nogach wciąż pochlipuje,
spokój udając dość nieudolnie.
Ksiądz się o zdrowie me dopytuje,
i ze spowiedzią krąży namolnie.
Leżąc tak myśląc - coś zrozumiałem,
i z przeznaczeniem się pogodziłem.
Nic nie żałuję,żyłem jak chciałem,
no, może czasem się pogubiłem.
Już nawet liczyć się trochę boję,
ile zawałów odfajkowałem.
Ruda pakuje gazety swoje -
chyba ją znowu rozczarowałem???
Komentarze (18)
świetny, dramatyczny wiersz z lekką ironią...walcz, a
bezie dobrze:) pozdrawiam serdecznie
udany refleksyjny wiersz Pozdrawiam:))
chce być razem do końca, kocha i wierzy że to jeszcze
nie czas na rozłąkę,,pozdrawiam :)