Nie budźcie mnie...
Błękit nieba mnie obudził
wpadł przez szklaną taflę,
delikatnie dał całusa,
zaspaną buźkę pogłaskał.
Kłócą się ptaszyska
o brzozową gałąź,
spać nie dają, dyskutują
co ich dzisiaj spotka.
Jedno oko otworzyłam
zaraz potem drugie...
Niepozorny , ciepły promyk
stoczył walkę z białą chmurką
połaskotał, przejrzał w oczach,
wrócił na piechotę.
Grzbiet jak kotka wyprężyłam
och! poduszkę żal opuścić
jeszcze chwilkę, jeszcze troszkę...
Jak miło czasem poleniuchować...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.