Nie istniejąca rzeczywistość
Mojemu natchnieniu, które opuszczając mnie wielki smutek uczyniło...
Chcę oddać komuś moje niebo,
Chę oddać komuś moje słońce,
Chce wsłuchać się w czyjeś słowa,
Kierowane z uśmiechem - tylko do mnie...
Chcę oddać moje kwiaty,
Moje drzewa, pola i góry,
Chcę oddać moje słowa,
Kierując je z uśmiechem - do bliskiej
osoby...
Spojrzeć chcę na Dolinę Płaczu,
Z dachu karcianego mojego domku,
Jeszcze raz wymknąć się nocą,
Położyć na jego dachu i rozmawiać z
Księżycem...
Pisać chcę wiersze,
tak jak kiedyś je pisać,
W niezwykłości mojego nieistnienia,
Opartego na smutku i cierpieniu...
Nie chcę jak teraz,
Poniewierać się w pustce,
Nie mieć nikogo
i nie znać siebie,
Nie wiedzieć na czym stoję,
Gdzie przynależę
I słuchać głosu wiatru,
wiejącego w kominie...
...który
nie istnieje.
Nie istnieć razem z nim,
mieć pustostan w głowie,
swój świat, którego nie ma
i krzyczeć przez sen,
- Jak długo jeszcze?
Błądzić po nicości,
Nigdzie nie przyjęta
i nie rozumiana...
Temu, kto znajdzie sens tego wiersza, gratuluję...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.