Nie jedna twarz
Zrodziłem się ze słów z mysli
niewinnych
Gdy noc uśpiła was zatrzymałem czas
Odebrałem wszelki strach i niepewność
Dałem szansę byście przekonali się
Czym jest życie gdy śmierć traci swą moc
Otuliwszy się w ciepły koc czeka na
koniec
Nie może z litością popatrzeć w me oczy
Nie może godności zatracić na końcu swej
drogi
Choć pewnie pragnie zemsty jak życia pragnę
ja
Zamyka oczy by odetchnąć ostatni raz
Tak skończył się jej czas właśnie tak
Lecz śmierć nie jedną ma twarz
Nie jedną postać może przybrać
Ręki gestem ruszyłem wskazówki zegara
Wybudzcie się ze snu ruszcie w świat
Stawiając krok za krokiem potężni w swej
wierze
Niosąc swój krzyż na plecach
Z przekonaniem że życie nie skończy się
Bo po drugiej stronie też ono jest
Daje wam nowe życie z polecenia Boga
Przyjmijcie je bez pytania bo taka była
wola
A teraz otrzyj spocone czoło
Teraz przysiać na kamieniu swym
Nie pędź z opuszczoną głową schowaj swój
wstyd...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.