Nie ma to jak dobrze zalać
Kiedyś były urodziny oto wierszyk z tej przyczyny
Gram na trąbie, na gitarze
I na rożnie i na parze
A najbardziej na czymś takim
Co raz sztywne a raz flakiem
Boś mi miłość, boś mi przyjażń
Bo się właśnie urodziłaś
A capella, na vocalu
I przed balem i po balu
Marną aurą nim się przetrze
Piwem, wodą i powietrzem
Boś mi miłość, boś mi przyjażń
Bo się znowu urodziłaś
Wiecznieś mi majowym kwieciem
Dżwiękiem czystym co po świecie
Rozprzestrzeniać pragnę wciąż
Wiecznie zakochany mąż
tak!! na rany kota!
Wspomagania organów cd.
Komentarze (26)
Niesamowity jest ten Twój dramat :)))
Pozdrawiam Jo :)
Elu!Aniu!Bogusławie!Tesso!
Miło że sie bawicie.
Szacun że hej.
Lubię rytmy, lubię 'grę',
będę czekał na c.d.
Świetny tekscik... he he he!
PoZdrówka sercowe. :)
wyznanie*
nietuzinkowe wyznaie.
jobo, wspaniały wiersz...uśmiałam się, bo choć mamy
tyle lat ile mamy, widać, że jeszcze nam w głowie to i
tamto...i oto chodzi. Czekam na kolejne Twoje wiersze,
pozdrawiam ze Śląska :)
Mąż chyba z limitowanej serii :) Super :)
Dzięki że czytacie!!
Szacun!
Puenta wiersza rokuje radosne małżeńskie dni.
Pozdrawiam cieplutko, beztroskich dni życzę:)
I na nerwach umiesz grać,
gdy nie dajesz żonie spać? :)))
Pozdro Jou! :)
To dobrze, że żona ma wiecznie zakochanego męża, msz.
Pozdrawiam :)