Nie podsuwajcie mi opłatka
Te gołębie tak niewinne, tak piękne w swym
spokoju,
z dzióbka w dzióbek okruch chleba.Miłość
wśród przechodniów.
Święta, te radosne, z lat dziecinnych, niby
powinienem cieszyć się,
a śmierci szukam znów w tym trzynastym
talerzu.Obejmij mnie.
Zrzuciła pierścień, zrzuciła powłokę mych
pieszczot w otchłanie,
Wiktoria na spacerze.I ona.Nie ma mnie już
na mapie.
I on.Władczy żołnierz systemu.Zwolnienie za
prawo do urlopu.
Hej idą święta!Przebacz nam Boże.
Kolejna wigilia samotnie spędzona w pokoju
hotelowym,
mój zapomniany przez ulice świat.Cztery
metry kwadratowe.
Nie podsuwajcie mi opłatka, nie, nie chodzi
o Boga,
nie lubie oklepanych pocałunków.Za plecami
kryja noże.
A może wstęga powinna byc tym sznurem, tym
razem się uda,
pójście na łatwiznę.I co z tego?Wigilia.
...
Komentarze (3)
gdy twe słowa ironią i cynizmem na innych portalach
grzeszą.. to w efekcie Święta cię nie cieszą...
Wiersz jest bardzo smutny samotność czasem ogarnia że
nie widzi obok bliskości życzę pięknej Wigili z
kochaną kobietą Przejmujący i wzruszający wiersz
Pozdrawiam U.
Smutny to wiersz..... Mam jednak nadzieję, że każdy -
nawet Ty- odnajdzie w Świętach coś pozytywnego....
TEgo Ci życzę... :)