nie w próżnię
szachownicą barw zimowych
chwile przecedzić
oddzielając wieczności pomiędzy uderzeniami
serca
by w ziarnach wiary
opaść złotem tych kochań
co jesienną pierzyną liści
rozsadzą bezwstydną biel ziemi
dosięgną nagich korzeni
posłuchaj czasu
jak gładko biegnie śniegiem
okopując pola puchem prawdy
omiń tylko drzewa owocem ugięte
pozbieraj nabrzmiałe pustką kamienie
i rozsiej stokrotki wymięte
wypełnij tylko bruzdy ciepłym
wspomnieniem
i odejdź
tak cicho
że kolorem sepii
świat wzejdzie
atramentowym porankiem
na wiosnę
po drugiej stronie
"gdzie śmierć nie jest kresem, a życie początkiem"
Komentarze (2)
Całkiem fajnie napisane.Pozdrawiam
Dlaczeog tak piekny wiersz,przechodzi z tak malym
odzewem?
Nie rozumiem...
Pozdrawiam.