Nie sprostałam
Dla wszystkich upadłych Don Kichotów
Subtelny wąż spełznął w smrodzie
oszustwa
Z ust tak cenionych niegdyś przeze mnie.
Ponownie mial czelność
Z fałszywym uśmiechem zatopić kły
jadowe,
Lecz nie spodziewał się
Skorupy świadomości na mym ciele.
Odgadłam jego imię
Gdyż słodka naiwnośćo puściła mnie,
Lecz zabrałko mi dumy,
By zasklepić świeżą ranę.
Zawadził szpicem zęba
O jątrzący się temperament
Trysnęłam słoną krwią
Padłam na kolana odarta z szat.
A dawniej sądziłam,
Że nigdy się nie poddam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.