Nie żałuję
Matce i zagubionemu księciowi.
Tego,kiedy padał deszcz,
Jak drżały mi ręce,
Wylanych przez Ciebie łez,
Ciosów prosto w serce.
Złudnych marzeń,szarych dni,
Spotkań wprost mi kolorowych,
Rozdrapanych ran do krwi,
Rozświetlonych dni zimowych.
Bólu od rodziny swej,
Matki w transie,mnie bez sił,
Cichy w deszczu skromny szept,
Los mną gardził i mnie bił!
W bezsilności cichych słów,
I jej strasznych złości,
Nie zrealizowanych snów,
Nie spełnionej mej miłości.
I zamykam już swój lęk ,
Chociaż czasem strach się bać,
Powoli wyciszam szept,
Nie przepuszcze żadnej z szans!
Wiarę swoją wzbiorę w cud,
I otrząsne się z niebytu,
Poczekam nie będe już...
Wołać Boga aż do świtu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.