Niebo
...dla każdej sekundy rozdarcia mojego zakłamania...
skrzydła bez kanciastych aniołów
nieme kable otaczaja moją szyje
głuche szepty
zmanipulowane czyjąś wola
tak zimne
tak czysto rzeczywiste
chwytam impulsem za papierowe ptaki
ocuc moja niedorzeczność
by zza szóstej szyby elementu
oczy twe nabrały blasku...
autor
głucha-na-cisze
Dodano: 2006-10-21 17:35:15
Ten wiersz przeczytano 470 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.