Niechciana dojrzałość
z serii Rozmyte marzenia
Kiedyś wszystko miała
Przyjaciół którzy z nią byli
Wszystko by za nich oddała
Aby Blisko niej żyli
Wtedy świat był dla niej rajem
Kolory były zielenią
Cały rok nieustającym majem
A teraz jej życie jest tylko jesienią
Dojrzeć przyszło nie w porę
Chciała wiecznym dzieckiem pozostać
Lecz życie inną szykowało jej rolę
Musiała z dzieciństwem się rozstać
Ciało innych kształtów nabrało
Rosła w górę do nieba
Kobiecym ciałem się stało
Lecz nie tego jej było trzeba
Jej oczy blask straciły
Usta zamilkły uparcie
Włosy kolor zmieniły
Przed dorosłością broniła się zażarcie
Jeść nie chciała
Nienawidziła swojego ciała
Wciąż się odchudzała
Czy z losem przegrała?
Marzyła o wolności
Chciała stać się motylem
By poczuć smak miłości
I zapomnieć się na chwilę
Chciała być podziwiana
Być marzeniem milionów
Lecz ona jednemu by była oddana
By ten jedyny czekał na nią w domu
Tak jednak się nie stało
Jej ciało co prawda kształty zmieniało
Ale marzenia po świecie rozwiało
A w głowie coś złego się stało
W sobie się zamknęła
W czasy dzieciństwa uciec chciała
W tych myślach niemalże utonęła
Bo znowu chce być mała
Mimo marzeń stu tysięcy
Jej oczy nie mają blasku jak dawniej
Świat dla niej jest nędzny
A szczęście chowa na serca dnie
Ona nie pragnie dorosnąć
Nie pragnie być kobietą
Pragnie zrzucić tą płachtę żałosną
Która jest ponoć jej zaletą
Pragnie bo biodra były dziecięce
By głos był bardziej piskliwy
By nikt nie patrzył jej na ręce
I każdy na jej piękno był wrażliwy
Dlatego nie zjada posiłków
Męczy się całymi dniami
W odchudzanie wkładając dużo wysiłku
I tylko płacze nocami....
Komentarze (1)
brak akceptacji widzę to nie tylko mój problem,
pozdrawiam