Niedziel Nie-dziel
na lepsze i gorsze
w samym środku mszy - polifoniczny
dzwonek
konsternacja aż spowiednik zadaje
najdłuższą litanię na pokutę
kołatki pukają aż
organista gubi melodię i szuka jej
jak zgubioną owcę przez cały refren
wraca radosny
dziewczynki sypią różyczki
na nogi karminowe buty
brzęczy taca gdy ksiądz mówi o
odpuszczeniu
właściwie tylko ruszam ustami myślę
sobie
nic się nie stanie bez środka modlitwy
mówię głośno dzięki Ci prawie niemo moja
wina
mój znak pokoju nie oznacza końca wojny
wiercę się na ogłoszeniach a potem
wstaję
i zapominam o łańcuchach i kuli
Komentarze (3)
nareszcie mogłam przeczytać ten wiersz, poprzednio ze
znakami zapytania się nie dało... i warto było, bo
wiersz jest świetny :-)
doooobryyy! Faktycznie, coś jest nie tak, aż się nie
odechciewa czytac i pisać, kiedy system szwankuje...
Będę do Ciebie wracać, zainrygowałaś mnie. Pozdrawiam
Nie warto przepraszać dla świetego spokoju:)Swietny
wiersz+++