Niemoc
Bezmiar wszelkich uczuć
me trzewia zniewala.
Wylać z duszy ten wulkan,
rozum nie pozwala.
Żółć me gardło dusi
wzbierając zaciekle,
oblepiając zmysły
i raniąc przewlekle.
Czym ten wulkan zgasić?
Skąd wziąć morza bezkres
by mu ogień stłamsić,
skończyć bólu bezsens?
Jak wylać z serca
jego częstą mękę?
Gdzie znaleźć dlań ujście,
choćby jakąś wnękę?
By nie uczynić nikomu nic złego,
wylać ten olej duszy spróbuję,
na strofy wiersza tego.
Jak skręca wielka kraksa,
blachy parowozów,
tak wnętrzności gniotą
z pomocą powrozów,
niemoc, żal
i niewdzięczność łotrów.
Jak ubrać w słowa
uczuć tych esencję
by prawdziwą oddać
ich znaczeń sentencję?
Jak strach na wróble
stojący na polu,
targany wichrami życia
i ludzi pospołu.
Próbuję odnaleźć,
choćby małą ścieżkę,
której chciałbym oddać,
swego życia resztę.
Gdy ugasisz pragnienie
i wiesz jak to miło,
ktoś skradnie ci wodę
i powie: jej nie było.
Twe pragnienie wzrasta,
jak problem globalny.
I nie zaspokoi go nigdy
żaden kubek marny.
A życie tak rzecze:
bierz albo nie bierz.
Jeden tylko kubek
mam dla ciebie przecież.
Ja chyba jednak tak mu odpowiem:
Ten kubek wody oddam swoim dzieciom
i niech me pragnienia, razem ze mną,
zdechną!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.