Nienawidzę. Cię. Całego.
Migoczące światło świecy płomyka,
Pergamin, pióro w porcelanowej dłoni,
A w tle Beethoven czy inna klasyka.
I niestaranne pismo, bo przecież czas
goni.
Powinnam mieć włosy w nieładzie,
I malinowe usta, bez cienia uśmiechu,
Pisać o miłości czy innej zagładzie,
Myśleć sensownie, ale bez oddechu.
Kreślić słowa wyszukane, ze smakiem,
Popijać wytworne wino zmieszane ze
łzami,
Mówić że jestem wzlatującym ptakiem,
Nie myśleć o tym co było, co za nami.
A ja mam bluzę, za dużą i ciemną,
Zmęczone oczy i szajs w głowie,
Komputer cicho mruczy tu ze mną,
Gdy głupia myślę ciągle o Tobie.
I w du..e mam Romeo czy inne bajki!
Nie chcę wcale mówić co mnie boli…
Ty masz adidasy a w kieszeni fajki,
Idziesz zamyślony, stawiasz kroki powoli.
I krzyczę sobie w myślach,
Nienawidzę cię całego!
Nie chcesz dać mi swego serca?
Nie zabieraj mi mojego!
Komentarze (2)
ciekawy i dobrze poprowadzony wiersz ... pozdrawiam
Prawdziwy, a ten fragment z szajsem w głowie całkiem
niezły ^^ +