Niepewność życia
Ojcze drogi, powiedz co mnie czeka
widzisz jak me życie szybko już ucieka
Proszę powiedz, czemu wciąż ta ręka kata
taka ciężka jak ze stali zardzewiałej
krata
Pytam Ciebie jak duch w cieności
spłoszony
Proszę powiedz, czemu jestem zagubiony
Daj prostą odpowiedź, niech zrozumię
poniżenie, ciągły ból - Ojcze ja nie
umiem
Matko ma jedyna, wskaż mi palcem jeden
znak
niech poczuję szczęścia a nie goryczy
smak
I nie mów proszę prosto w oczy me
zamglone
bo me serce kiedyś żywe - teraz jest
spalone
Daj mi rękę, może z dłoni Twej wyczytam
gdzie jest moja kręta i ślepa droga
życia
Może znajdę tam drogowskaz choćby z
cienia
i ucieknę od strasznego już cierpienia
Drzazgi ostre - ja je wciąż połykam
i w zaciszu mocno się zamykam
Nie wychodzę bo się boję samotności
opętania, kraty smutku i nicości
Wzrok przerażenia jak pomarszczone
skronie
rysy twarzy chłodne i wilgotne jak me
dłonie
Leżę przygarbiony, cieniem i wilgocią
otulony
nie będę nigdy przez nikogo przytulony
Nic już nie mów ojcze, nie powtarzaj
matko
to Wam zawsze jakoś przychodziło gładko
Jestem inny niż Wy wszyscy razem wzięci
bo w mej duszy i mym sercu nie ma chęci.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.