Niepokój
nie daje mi ta jesień spokoju
chociaz za oknem zamknięta
a kot beztrosko mruczy na grzejniku
nie daje mi to piękno
karmelowo złotych lasów nadziei
rozprasza skupione słowa
niechaj przeminie nucą ten urok
kiedy we śnie twarz zatopię
jak deszcz i piosenka kończą swój żywot
z ostatnim dźwięku westchnieniem
niech oczyszczenie przyjdzie zimowe
i złotą truciznę rozcieńczy
powietrzem jak lodem zmrożonym
i wiatrem północnym nad ranem
drogę ku odrodzeniu otworzy
zasuszone liście spali
i wyleje karmel z serca powoli
karmel co tylko kolorem
bez smaku i woni zatruwa duszę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.