Nieuchronność
Niebo raptownie pociemniało,
zlane granatem atramentu.
Zupełnie jakby umierało...
Gdzie przepadł lazur firmamentu?
Próżno go szukać nad chmurami,
stały się trwale nieprzejrzyste.
Oplotły lazur czarczafami,
to było nazbyt oczywiste.
Wszystko wokoło, cała sfera,
osnową tkana niebywałą.
Nitka do nitki tak przywiera,
że możesz nazwać to kabałą.
Cisza się ciasno zrolowała
i drży jak struna rozedrgana.
Ziemia się dalej obracała.
Nadzieja - padła na kolana.
excudit
lonsdaleit
00:00 Poniedziałek, 7 stycznia 2013 - ...
Komentarze (8)
ooo... szkoda, że tak; ale wiersz jak zawsze napisany
bardzo pięknie :-)
bardzo zaskakująca wizja
Czy to się zbliża armagedon, bo grozą powiało, czy to
tylko zalew turecko-irański? Gdyby jednak, to i tak
wciągająco przedstawiony obraz. Pozdrawiam :)
nadzieja rozświetla ciemności
wtedy radość w nas zagości;-)
pozdrawiam.
Kiedy nadzieja jest ze mną,
widzę nawet gdy jest ciemno!
Pozdrawiam!
Nadzieja padła na kolana, ale sie nie poddaje!
Choćby były złe dni w życiu trzeba na wszystko patrzeć
z optymizmem.
Pozdrawiam / dziękuję za życzenia /.
Dobry!
Piękny opis, aż spojrzałam na ten granat i ta cisza co
się zrolowała, jest chyba nadzieja na słońce :)