Nieuleczalna choroba...
Zdziera z Jego ciała spuchniętymi
palcami
Narkotyczny zapach smak dotyk
Rozkoszuje się każdym milimetrem uczucia
Niewinnie spogląda na krąg ognia w którym
się znależli
Nie istnieje dzień noc pory roku
Czas zmienił swe dotychczasowe znaczenie
Już nie zatapiają się w niezauważalnej
iluzjii
W każdym kolejnym zdaniu odnajdują pewnośc
stałość zaufanie
Delikatne ruchy dziewczyny odbijają światło
jak najczystszy kryształ
Wymienia każdy swój promień szczęścia na
nowe życie
Jak z potłuczonego lustra układa się powoli
całość
Ludzie spoglądają na Nich z usmiechem na
twarzy
Chcieliby podejśc by zarazić się budującą
ich postawy nieuleczalną choroba-
MIŁOŚCIĄ
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.