niezauważony
z nadzieją patrzę gdy amor wesoły
swój łuk ponownie napina
bo jak nigdy dotąd
trafiony zostać pragnę
opuszczam głowę
łzy słone ocieram
gdy serce me
gorące, gotowe
strzała omija
zazdrośnie patrzę
na tych trafionych
co czasu nie liczą
w uścisku namiętnym
sens życia znajdują
w niebo ze złościa spoglądam
bo gdy w końcu strzałą ugodzony
na grocie truciznę odkrywam
nie goi sie ma miłości rana
krwawi me serce przebite
odchodzę w mej dłoni ściskajac
monetę srebrną
dla styksu strażnika zapłatę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.