Niezwyczajni
Chciałam skowronka z chleba ulepić,
i pomalować farbką miłości.
Za oknem słychać radosne dzieci,
ptaszek swym śpiewem słońce zaprosił.
Muszę pchać wózek, choćby do rana,
daleko w przyszłość (niebo przychylne),
to nic nie szkodzi, że niewyspana.
Łapię okruchy życia i chwile.
Dziecko, twój uśmiech. Nie powiesz -
mamo,
lecz bardzo kocham oczy niebieskie,
będę dla ciebie zawsze tą samą,
dzisiaj błękitną włożę sukienkę.
Jak zwykle w nocy ból scałowałam,
masz kruche ciałko słabe, lecz piękne.
Już się nie boję, sił mam niemało,
tylko mnie mocno trzymaj za rękę.
Komentarze (63)
Dorotko optymizmem mogłabyś obdzielić połowę Beja
i jeszcze by z nawiązką dla Ciebie zostało. Jak Ty to
robisz. Nie narzekasz, nie popłakujesz, nie zrzędzisz
/jak ja/, bierzesz życie garściami. A ten na górze
będzie Was trzymał za rękę.
Miłego dnia Dorotko, zdrowia życzę.
wiersz cudowny, słodki i szarpiący za serce
mamo,ach jakie jest piękne życie