NOC...
Sama radość na oceanie rozkoszy,
Ogień ciał siebie pragnących,
Wędrówką w sekretne miejsce się
rozpoczyna,
gdzie jesteś tam w Raju;
Tam Twa męskość okrywa się chwałą...
Chcesz mnie widzieć i czuć,
ociekać mym zapachem,
patrzeć bezwstydnie między me uda i całować
usta.
Język wije się, pręży i miota w ust
uchwycie,
pozwolę by me piersi spłyneły różowością do
warg Twych,
Niech się nimi zachłysną -
pieszczotą języka dotkniesz z
delikatnoscią,
to znów bielą zębów uściskiem na nich
błysniesz...
Krągłością niech sie wypełnią całe Twe
dłonie -
garnąć sie będą spragnione ciepłego
dotyku...
Uchwycę Cię całego w dłonie,
drżącymi palcami przebiegnę
jakby strojąc najdelikatniejszy
instrument;
Otworzysz sie rózowością -
spragnionymi wargami będę muskać
delikatnie
aż ubierzesz się w biel kropelek -
wtedy język zacznie podniebny taniec
zakończony Twym spazmem rozkoszy.
Zakołysze się ziemia,
Twoje dłonie delikatnościa stanowcze
nadadzą rytm mym biodrom,
wargi obrzmiałe zagryzę by nie krzyczeć,
wzrokiem utonę w Twych źrenicach
zamglonych...
Poczuję strunę nabrzmiałą, drgającą...
wdzierającą się w moje sanktuarium,
odkrywajacą każdy zakamarek pierwotnej
przystani -
aksamitną, gorącą i mokrą...
Czcząc ja wypływajacą białą lawą...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.