Nocną porą
Porcelanowe krzyki nigdy nie wzruszały
tłumu
są jak ironia i czułość w chwili
jednocześnie
tak samo okrutne i tak samo fałszywe
i jak śnieg który z wierzchu wydaje się
biały
a zaspę tworzy trochę zamarzniętego
błota.
I przecież zdarza się że wybucha człowiek
który
dotąd wydawał się być opoką
wszyscy dziwią się i mówią: cicha woda
a milczenie jest zdradliwe i jak spazmy
płaczu
może z siłą wodospadu zniszczyć wszystko
wokół.
Po co idę kiedy w nocy świecą tylko
latanie
znaki szczerzą do mnie zęby okrutne jak w
snach
każda myśl jest kolejnym krokiem w stronę
domu
jakiś wredny duch zabiera mą głowę
i przyrównuje ją do księżyca.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.