W nocnej koszuli
Minęła, jak zły sen, bez ciebie
dzisiejsza noc, i już poranek
rozwiesił światło w oknie. Niebem
płyną obłoki. Rozćwierkane
wróble z zapałem wiją gniazda
(nowe) pod dachem starej szopy.
A u mnie cisza się rozrasta
i z papierosa strząsam popiół.
Wystygła już następna kawa.
Kosz wypełniły zmięte myśli,
pytajnik, kropka nad "i", nawias,
rozlane łzy (te trudno zliczyć).
Słońce podjeżdża autobusem -
wlepione w szyby. Zegar śpiesznie
odmierza czas. Już pora, muszę
spowiadać się.
Zgrzeszyłam wierszem.
Zosiak
Komentarze (109)
ups /metaforami/! jednak okulista mi potrzebny:)
grzesz Zosiu, bo pięknie się spowiadasz:) naprawdę
ładnie, z przerzutniami i ciekawymi mataforami,
rymami, płynnie - wszystko w Twoim niepowtarzalnym
stylu; pozdrawiam:)
Różnie można grzeszyć. Ten Twój wierszowy bardzo mi
się podoba.
Piękny wiersz . Bardzo Zosiakowy - takie lubię
najbardziej.