Nuklearna równina. Samotny dom
Nieregularne przebłyski prądu
świadczą o zderzających się ze sobą
subatomowych cząstkach i zawracających swój
bieg strumieniach czasu.
Przed moimi oczami mozaika przewidzeń,
półsenne i senne widma.
Przesuwają się coraz szybciej, jakbym
patrzył na rozpędzający się fotoplastykon,
bądź na okna przejeżdżającego pociągu z
przywartymi do nich od wewnątrz twarzami
i dłońmi
pasażerów.
Wszystko się zamazuje i wszystko gaśnie. I
znowu rozpala się przeszłość, ale jakaś
inna,
niejasna.
Widzę siebie, obok. Widzę siebie, młodszego
o cały wiek
i wpadające przez okna pustego korytarza –
ostre jak nóż
promienie słońca.
Przerażające, urywane krzyki matki
niosą się z głębi domu niczym echo,
a pomiędzy –
słychać ciche skrzypienia podłogi
i przyśpieszony oddech, i nerwowe bicie
mojego serca.
Pełznę na czworakach,
ja –
mający niewiele ponad miesiąc i niewiele
rozumiejący.
Falują pajęczyny na suficie i ścianach,
wirują drobinki kurzu.
Zamykam powieki. Czas przemieszcza się po
przekątni
i dziwnie zapętla.
Pamiętam teraz inną przeszłość, a w niej
widzę siebie, leżącego przed domem
twarzą do rozpalonej ziemi.
Mam rok i widzę skrzące się drobinki
kwarcu.
Dostrzegam odchodzącego powoli ojca.
Zmierza ku odległym wzgórzom,
nie oglądając się wcale za siebie.
Ojciec utyka na lewą nogę, kiedy idzie po
płaskiej jak stół
równinie.
Wznoszą się za nim tumany pyłu.
Kobaltowy błękit nieba kontrastuje z
padającymi pod ostrym kątem
promieniami słońca.
I oto – rozbłyska na horyzoncie jaskrawe
światło,
przybierając kształt ogromnej kuli.
Ogarnia go momentalnie i zaczyna rozrastać
się w kierunku domu, który istnieje
jeszcze –
tylko przez chwilę.
I topi ziemię,
kiedy – znowu wtapiam się w ziemię.
(Włodzimierz Zastawniak)
https://alluste.bandcamp.com/track/nan-madol
Komentarze (2)
Nieźle, wow
Bardzo.